T. Gołąb, Matka Kazimiera od cierpiących

Czy będzie błogosławioną?

Na fotografii z początku ubiegłego wieku, do której pozowała w atelier przy Marszałkowskiej 111, wygląda arystokratycznie, niemal surowo. – To złudzenie. Już przy pierwszym kontakcie matka Gruszczyńska okazywała się bardzo ciepłą osobą – przekonuje s. Lucyna. Mam nadzieję, że uśmiechała się tak, jak dzisiejsze zakonnice z założonego przez nią 100 lat temu zgromadzenia.

Ból nie odpuszczał miesiącami. Cierpiąca na guza jelit Kazimiera Gruszczyńska prawie nie dawała jednak po sobie tego poznać. Jej towarzyszki zapamiętały, że po nieprzespanej nocy potrafiła swoje łóżko oddać wracającej z dyżuru siostrze i nieraz opróżniała szafę dla tych, którzy byli w potrzebie. Sama powtarzała, że jest dzieckiem krzyża, a swoim siostrom mówiła: „Każdy dzień uważaj jako ostatni zarobek na wieczność”.

Czekoladki od papieża

Świadków życia zmarłej w 1927 r. matki Kazimiery Gruszczyńskiej już nie ma. Nie pamięta jej nawet s. Józefa, chociaż właśnie obchodzi stulecie urodzin. Sama Matka, założycielka sióstr franciszkanek od Cierpiących, nie pozostawiła też prawie żadnych duchowych zapisków oprócz listów do zgromadzenia, okólników i kilku zeszytów, własnoręcznie spisanej historii zgromadzenia, spiętych w zwykłą, czarną okładkę. Nie wiemy nawet, czego doświadczyła w głębi duszy podczas decydujących rekolekcji odprawionych w zakroczymskim klasztorze pod okiem o. Honorata Koźmińskiego. Zagrożona rewizją przez władze carskie, zniszczyła swoje notatki i postanowienia rekolekcyjne, rozrzucając skrawki papieru na zakroczymskiej szosie.

Jednocześnie jednak po niewielu ludziach pozostało tak wiele. Po jej śmierci współsiostry wykazały niezwykła zapobiegliwość, ocalając niemal wszystkie osobiste rzeczy założycielki. Łącznie z czekoladkami, które otrzymała od wdzięcznego Piusa XI za opiekę, gdy jako kard. Achille Ratii przebywał w Warszawie.

Autentycznie ukryte

Nie noszą habitów. Są ukryte w świecie, tak jak ich kościół przy ul. Wilczej 7, o którym nawet okoliczni mieszkańcy dowiadują się przypadkiem, choć przechodzą obok wiele razy w ciągu dnia. Niepozorna kamienica w pobliżu pl. Trzech Krzyży jest dziś siedzibą zakonu. Wewnątrz, za drewnianą bramą, skromna świątynia z wyjściem na wewnętrzny dziedziniec z figurą św. Józefa. Matka wszystko w swoim życiu polecała ziemskiemu opiekunowi Jezusa. Duchowość sióstr franciszkanek od Cierpiących symbolicznie wyraża hasło: „Wszystko dla Jezusa przez Maryję i Józefa”.

Honorat Koźmiński, założyciel zgromadzenia, wskazywał na życie ukryte przed światem, ale autentycznie poświęcone Bogu. Wzywał, by siostry ukazywały się ludziom jako gorliwe katoliczki, nie pokazując na zewnątrz przynależności do życia zakonnego. Tak jak Święta Rodzina w Nazarecie. W końcu Chrystus Bóg też pracował jako rzemieślnik i przez większość życia dzielił los mieszkańców Galilei.

Budynek przy Wilczej 7 był siedzibą „Przytuliska” – przytułku dla potrzebujących pomocy, powstałego z inicjatywy członkiń Żywego Różańca. Zamożne panie i arystokratki poświęcały czas dla ludzi opuszczonych, szukających pracy i tułających się po warszawskim bruku. To w dużej mierze spośród nich rekrutowały się pierwsze członkinie nowego zgromadzenia. Do budynku dobudowano dwa piętra, wybudowano nową kaplicę, a już po śmierci matki Gruszczyńskiej uruchomiono szkołę pielęgniarską – marzenie założycielki.

Posłuszna w cierpieniu

W latach 1931-1944 na Wilczej 7 przebywało pod opieką 32-38 staruszek. Członkinie „Towarzystwa Pielęgnowania Chorych św. Józefa – Przytulisko” dyżurowały na mieście, wydawały obiady dla ubogich, opiekowały się chorymi w ich domach. Do dziś świadczą pomoc pielęgniarską, a w budynku obok prowadzą bursę dla studentek. Od 1995 r. obok parku „Królikarnia” siostry prowadzą Dom św. Franciszka, wybudowany dzięki dotacji Barbary Piaseckiej – Johnson oraz innych ofiarodawców dla ok. 60 osób. Pracują też jako pielęgniarki w szpitalach, opiekunki w domach opieki, w domach dziecka, w Caritas parafialnej, jako katechetki oraz w innych zawodach. Cokolwiek by jednak robiły, służą cierpiącym.

Początkowo na Wilczej istniał nowicjat zgromadzenia, później został przeniesiony do Kozienic, miejsca urodzenia i miejsca, gdzie w 1927 r., w wieku 79 lat, zmarła Kazimiera Gruszczyńska. Matka pochowana została na Powązkach. Umarła w opinii świętości? – Tak, bo swoim przykładem pokazała, jak nieść pomoc ludziom chorym, opuszczonym, bezdomnym, doświadczonym biedą moralną, duchową i materialną – mówi postulator sprawy beatyfikacji s. Lucyna Czermińska, franciszkanka od Cierpiących. – Co najważniejsze, ona nie tylko uczyła i uczy nas pochylać się nad cierpieniem, ale także przyjmować je w swoim życiu, z pełną akceptacją i zgodą na wolę Bożą. Przykładem swego życia czystego, ubogiego i posłusznego matka Kazimiera staje się znakiem sprzeciwu w świecie uwikłanym w hedonizm, materializm, błędnie pojmującym wolność, która ostatecznie prowadzi do samowoli.

Święta od dziecka

Kazimiera Gruszczyńska w 9. roku życia przystąpiła do pierwszej spowiedzi i Komunii św., co wówczas było rzadkością. Rok później złożyła prywatny ślub czystości. Już jako dojrzała kobieta przestrzegała sumiennie ułożonego przez siebie regulaminu dnia, który zobowiązywał do wstania o 5 rano, rozmyślanie z książeczki „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis, uczestnictwo we Mszy św., prace domowe, robótki ręczne, pranie bielizny kościelnej, odwiedziny chorych i nauczanie dzieci katechizmu. Po południu nawiedzała Najświętszy Sakrament, odmawiała Różaniec i modlitwy wieczorne w kościele. Wszystko jak w zakonie.

Od 20. roku życia miała stałego spowiednika i kierownika duchowego, ks. Józefa Khauna, proboszcza kozienickiego. To on zdecydował, że złożony w dzieciństwie ślub można w wieku dorosłym przypieczętować dojrzałym zobowiązanie, co stało się 11 grudnia 1869 roku.

Za datę powstania zgromadzenia przyjmuje się 26 kwietnia 1882 r., gdy siostry posługujące w „Przytulisku” przy ul. Wilczej w Warszawie uroczyście oddały się pod opiekę św. Józefa. W tym roku przypada 130. rocznica tego wydarzenia.

***

Pierwszy krok

Episkopatu Polski zaaprobował prośbę diecezji radomskiej o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego matki Kazimiery Gruszczyńskiej, założycielki Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Kolejnym krokiem do rozpoczęcia procesu, który prowadzi Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek od Cierpiących pod opieką diecezji radomskiej, jest zwrócenie się o zgodę do Stolicy Apostolskiej. Wówczas rozpocznie się proces informacyjny.



W: Tomasz Gołąb, Matka Kazimiera od cierpiących, w: Gość Niedzielny, 15 kwietnia 2012, s. 6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz