Przy dzieleniu się opłatkiem w 1917 roku

Dziś rok, jak o tejże porze zebrałyśmy się, aby wspólnie połączyć się w tym akcie połamania opłatkiem. Był to nastrój smutny, żałobny, była to zmiana na razie żywo odczuta, że z wyroku Bożego nasz Ojciec odszedł od nas, i źle by było gdyby było inaczej. Jakież to dziecko, które nie zapłacze po śmierci ojca. Tego smutku żałoby sam Pan Jezus zostawił wzory. Ileż to razy mówi Ewangelia, że płakał z płaczącymi. A że Ojciec był naszym ojcem, na to dowodu szukać nie trzeba, dość spojrzeć na tę gromadkę. Skąd nasze poczęcie? Przy wielkich dziełach sztuki gdy nie ma autentyku (ludzie) dociekają, kto był autorem, kto wykonawcą, kto kierownikiem, a redaktorzy starają się to upamiętnić, umocnić, aby czas nie zatarł, nie zniszczył. I to dobre, i to ma zasadę upamiętnienia pracy wielkich ludzi. Bądź co bądź, moje siostry, choćby to były najpotężniejsze dzieła najstaranniej przechowane, przyjdzie ręka czasu, różnych okoliczności, choćby wojny, giną dzieła, gruzami się pokrywają, pochłaniając w sobie imiona swych mistrzów i kładą kres działalności. mamy tego tyle dowodów w obecnych czasach, a teraz zwróćmy się okiem wiary na dzieło O. Honorata i wpatrzmy się w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W tym pierwszym punkcie właśnie odczuwam poselstwo naszego Ojca. Bóg tchnął w jego duszę, aby począł to dzieło dla chwały Bożej. Ojciec wsłuchiwał się w ten głos Boży i począł tę rodzinę, maleńkie owo ziarno gorczyczne – to jest przeszłość, stan obecny (jest) w oczach ludzi. Ale jak wielka i potężna przed Bogiem, ile (otrzymała) dowodów opieki, łask cudownych, aby choć wśród tylu burz miotana, ale w duchu Bożym niewzruszona – jest na teraźniejszość. A ostatecznie spójrzmy jeszcze daje, w przyszłość. Powiedziałam przed chwilą: największe, najpotężniejsze, z granitu wykute dzieła sztuki idą w rozsypkę, zniszczenie i całkowite zapomnienie. A dzieło nasze maleńkie, poczęte przez Ojca w cichości – ono nie zginie, prześladowanie go nie zgniecie ale wzmocni. Śmierć (go) nie zagładzi – odkąd je Kościół mocą Bożą potwierdził, stało się wieczne. Nie pojmujemy doniosłości swego zadania i swego szczęścia i gdzie po wszystkie czasy mamy szukać początku, kto go nam dał? O. Honorat z woli Bożej, myśmy zawsze o tym pamiętać powinny, a gdybyśmy zapomniały, co nie daj Boże, dzieje Kościoła o tym świadczyć będą. O. Honorat jest dla nas zesłańcem Boga – słusznie powinnyśmy odczuwać śmierć jego, ale on nie odszedł, on jest z nami, może ściślej niż żył na ziemi, on patrzy na nas.