Listy do sióstr o nieznanym nazwisku

1.16.(86).

Już jestem na osobności, rozpoczynam dziś rekolekcje roczne, lecz muszę się oderwać na chwilę. Tęskno mi do Ciebie, gdyż wyczuwam, że cierpisz. Jakże bym pragnęła Cię pocieszyć. Modlić się będę w tym czasie wyjątkowym za Ciebie, choć Ty o to nie prosisz. List Twój daje wiele do myślenia. Widzę, że szatan wprowadza Cię na manowce. A Ty nadstawiasz ucho, dokąd możesz zajść? A jak to bywa nieraz, gdy podróżny zabłąka się w ciemnym lesie, przerażony nie widząc ścieżki przed sobą, a gdy w oddali usłyszy echo nawołującego go głosu i pozna znajomy, jakaż radość serce jego przepełnia. Wraca, kierując się echem usłyszanym. Jezus Cię woła, idź za tym celem, wróć z drogi, na którą Cię szatan wprowadza, a spotkasz Jezusa. On tu czeka, nawołuje, prosi, nagli: wróć, pociesz Serce Jego, On Cię przytuli, uspokoi, pobłogosławi. Ufaj, nie zginiesz.

1.16.(87).

W tych dniach wróciłam do domu. Odczuwam, że tam wyglądasz odpowiedzi na list wysłany do Kozienic. W innych kwestiach już przeprowadzałaś korespondencję z s. Magdaleną. Głównie tu idzie o s. Jadwigę. Proponuje Kochana Siostra zrobienie ofiary. Myśmy wszystkie już uczyniły całkowitą ofiarę zrzeczenia się we wszystkim swej woli, dla spełnienia woli Bożej. I w tym razie musimy się do tego zastosować. S. Jadwigi żadną miarą dać nie możemy. Ja pragnęłam ją zabrać na czas wakacji przed jej uroczystym aktem, a mimo przyrzeczenia i dobrej woli, s. Maria nie mogła jej zwolnić. S. Klementyna ciągle chora, więc ona prowadzi jej dwa działy. Każdy umie ocenić. Musimy się jednak godzić z tym, co Bóg daje. W domu, znana Ci pustka, nie wiem, co dalej będzie, bo i młodych latorostek nie widać. Módlmy się o miłosierdzie Boże, wnikajmy w siebie, usiłujmy we wszystkim, choćby i trudne było, pełnić wolę Bożą. Ufajmy w pomoc i błogosławieństwo Boże. Tego chyba wszyscy pragniemy, a Pan Jezus daje nam swą radę: proście, kołaczcie, a otrzymacie. Idźmy tą drogą. Wszystkie pozdrawiam i Bogu oddaję.
5 XI (rok nieznany)

1.16.(88).

Choć to przedwczesne, ale korzystam z okazji i przesyłam najserdeczniejsze życzenia, aby uroczystość Zesłania Ducha Świętego na dzień imienin ubogaciła obfitymi łaskami, bogatymi dary. Te wszystkie przykrości, cierpienia, krzyże, jakie Opatrzność zsyła, aby podnosiły ducha, jeśli będziemy widzieć w tym dar miłości Boga: „kogo kocha, biczuje”. Cieszmy się, że nas silna wiara krzepi, budzi nadzieję, a serce miłością woła: Boże Ojcze, my Twe dzieci, cóż nam się złego stać może. Szczęśliwi, o, nader szczęśliwi, którzy wiarą żyją, a do nich i Pani zaliczyć się może. Tego Jej winszuję i życzę, aby w każdej chwili przez jeszcze długi, długi czas tym duchem ożywiona była i błogosławię.
6 VI 1916

1.16.(89).

Już od dość dawnego czasu, widząc Twoje nader przykre warunki, zastanawiałam się, prosząc Boga o światło, jak nam należy postąpić, aby było z chwałą Bożą i korzyścią Twej duszy. Prawo wskazywało najkrótszą drogę: zmiana obowiązkowa przecięłaby niejedno pasmo trudności i przykrości. Na drugą szalę kładłam wiele warunków obecnych czasów. I tak z dnia na dzień odkładałam, czekając lepszego jutra. Tymczasem nic się nie przejaśnia, ale przeciwnie. Widzę cały szereg Twych zasług, pracy, poświęcenia, tak dla Zgromadzenia jako i dla Instytucji, w której tyle lat pracujesz. To co dla chwały Bożej zrobione, to nasz kapitał wieczny, w tym nasza pociecha. Obecnie, mimo Twych stałych pragnień w dążeniu ku doskonalszemu życiu i szerzeniu chwały Bożej, powstał chaos, niepokój, udręczenie tego rodzaju, które nie przynosi chwały Bożej, ducha nie podnosi. Wszystko jest zwarzone, pomijam ogół, jedynie zwracam się ku Tobie, Droga i Kochana Siostro. W jakim Ty jesteś stanie, widzę, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale obowiązkiem tych, którym całkowicie się powierzyłaś, jest wnikać w to i zaradzić. Otóż po wielokrotnej modlitwie i ogólnej naradzie zdecydowano, aby Cię usunąć z tego pola walki choć do jakiegoś czasu. Odpoczniesz w domu. Jest Ci to konieczne dla duszy i dla ciała. Ponieważ chcę to przeprowadzić jak najciszej, aby nie zostało zapisane, więc w praktykowanej formie wakacyjnej. Proszę zdać rachunki i kasę s. Magdalenie, a w obowiązkach objaśnić s. Klarę, a samej w imię Trójcy Świętej na tę wielką uroczystość być już w domu macierzystym. Ponieważ czujemy swą naturę dopóki jesteśmy na tym świecie, nie wykluczone, że nie przejdzie to bez pewnego wrażenia, choć do tej doskonałości dążyć powinnyśmy, więc dążmy. A tymczasem, uznając w tym wolę Bożą, spełnij ją jak dobra, wierna służebnica Boża, na co błogosławię i opiece Bożej polecam, a sercem matki czekam Twego przybycia.
31 V 1917

1.16.(90) Do s. Florentyny

Moja Droga Florciu. List Twój jest dla mnie bardzo bolesny. Po długiej rozwadze i modlitwie  nic Ci innego odpisać nie umiem i nie mogę nad to: Bóg dał nam rozum i wolną wolę, której nikt nam skrępować nie może. Przeto, co chcesz uczynić, możesz, ale w każdym razie dopiero po 21, gdyż do tego dnia wolę swoją złożyłaś Bogu w ofierze i ja nie mam prawa zwolnić Cię z tego, a przyznam Ci się szczerze, że choć bym miała, to nie chciałabym z niej korzystać, aby Cię nie pozbawić tych kilku tygodni zasług, jakie możesz sobie wysłużyć, będąc na liście służebnic Bożych. Czyż tak Ci się sprzykrzyło być na dworze Króla Królów, że aż przed terminem rzucasz Pana swego? Czyżby nie było właściwiej, aby korzystać z tych tygodni ostatnich i gorliwością i miłością nagrodzić czas ubiegły? Bądź co bądź do dnia umówionego zobowiązana jesteś dotrwać, spełniając wszelkie prawa i przepisy, inaczej łamiesz przysięgę i jesteś w ciężkim grzechu, a dusza Twoja jest mi tak droga, jak własna moja. Sama się z wszystkiego zwolniłaś, przeto działasz samowolnie, wbrew przyrzeczeniu. Tak więc, moja Florciu, nie wolno Ci cofnąć swej ofiary, aż dopiero po 21; wtedy, skoro odprawisz rekolekcje, niech się stanie tak jak Duch Święty każe, a dziś ja nie ma prawa zwalniać. Dotąd napisałam to, co z prawa należy, a teraz dodam, co mi serce dyktuje. Florciu, zastanów się, co Ty robisz? Skąd się wyrywasz, dokąd dążysz? Gdzie przyczyna tego? Żal mi Twej duszy, modlę się za Ciebie jak umiem, aby Cię Duch Święty oświecić raczył.